Polskie prawo karne wciąż nie zapewnia pełnej ochrony przed przestępstwami z nienawiści, w tym tymi motywowanymi homofobią, transfobią czy uprzedzeniami wobec innych grup mniejszościowych. Taką ocenę wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka, wskazując jednoznacznie, że obowiązujące przepisy nie spełniają standardów wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPC). Choć Sejm przyjął nowelizację Kodeksu karnego, która miała częściowo wypełnić te braki, jej wejście w życie zostało zablokowane – prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, który… zawiesił sprawę bezterminowo, bez wyznaczenia kolejnego terminu rozprawy.
Tymczasem z roku na rok rośnie liczba przypadków mowy nienawiści i aktów przemocy motywowanych uprzedzeniami – szczególnie wobec osób LGBT+, uchodźców czy mniejszości wyznaniowych. Brak jasnych przepisów nie tylko utrudnia ściganie sprawców, ale też osłabia pozycję ofiar i przekreśla możliwość skutecznej ochrony ich praw.

Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) konsekwentnie podkreśla, że państwa-strony Konwencji mają pozytywny obowiązek zapobiegania, ścigania i karania przypadków mowy nienawiści oraz przestępstw motywowanych uprzedzeniami. Ochrona ta wynika nie tylko z prawa do wolności słowa (art. 10 EKPC), ale przede wszystkim z zakazu dyskryminacji (art. 14 EKPC) i prawa do poszanowania życia prywatnego i godności jednostki (art. 8 EKPC).
W orzecznictwie Trybunału mowa nienawiści nie jest traktowana jako chroniona forma wypowiedzi, lecz jako zjawisko, które – jeśli pozostaje bezkarne – może prowadzić do realnej przemocy i systemowej marginalizacji całych grup społecznych. ETPC podkreśla, że skuteczność ochrony praw człowieka nie może być iluzoryczna – państwo musi nie tylko posiadać odpowiednie przepisy, ale również je realnie stosować.
W ostatnich latach Polska była wielokrotnie krytykowana przez Trybunał za brak skutecznych mechanizmów reagowania na mowę nienawiści i przestępstwa z nienawiści. W sprawie Bączkowski i inni przeciwko Polsce (2007) ETPC uznał, że działania władz Warszawy, które zakazały Parady Równości, stanowiły przejaw dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i naruszały wolność zgromadzeń (art. 11 w związku z art. 14 EKPC). Co istotne, Trybunał wskazał również, że brak równego traktowania przez władze samorządowe ma charakter systemowy i wymaga odpowiednich środków zaradczych na poziomie państwa.
W nowszym orzeczeniu, Macatė przeciwko Litwie (2022), które wprawdzie nie dotyczyło Polski, ale zostało szeroko komentowane przez środowiska prawnicze, ETPC potwierdził, że państwo nie może ograniczać treści chroniących prawa osób LGBT+, zasłaniając się ochroną „moralności publicznej”. W kontekście Polski wyrok ten stanowi ważny punkt odniesienia, zwłaszcza w świetle działań władz wobec treści edukacyjnych, kampanii społecznych czy stref „wolnych od LGBT”.
Trybunał wielokrotnie wypowiadał się również o obowiązku państw w zakresie „hate crimes” – przestępstw motywowanych uprzedzeniami. W sprawie Identoba i inni przeciwko Gruzji (2015) ETPC uznał, że brak odpowiedniej reakcji państwa na przemoc wobec uczestników marszu równości stanowił naruszenie art. 3 (zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania) w związku z art. 14. Podobne mechanizmy bierności zarzucane są także Polsce – zarówno przez ETPC, jak i organy Rady Europy.
Konkluzja płynąca z orzecznictwa Trybunału jest jednoznaczna: państwo, które nie reaguje adekwatnie na mowę nienawiści, ponosi odpowiedzialność międzynarodową. W świetle Konwencji nie wystarczy posiadanie ogólnych przepisów penalizujących „publiczne znieważanie” – niezbędne jest jasne wskazanie przesłanek nienawiści (takich jak orientacja seksualna, tożsamość płciowa, pochodzenie etniczne) oraz zapewnienie skutecznych mechanizmów ochrony i dochodzenia sprawiedliwości.
Luka w polskim prawie karnym
Pomimo międzynarodowych zobowiązań i jednoznacznego orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, polski Kodeks karny wciąż nie przewiduje pełnej i jednoznacznej ochrony przed przestępstwami motywowanymi nienawiścią – szczególnie na tle orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, niepełnosprawności czy bezwyznaniowości.
Obecnie obowiązujące przepisy – w szczególności art. 256 i 257 Kodeksu karnego – odnoszą się do podżegania do nienawiści, propagowania faszyzmu lub znieważania grup narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych. Jednakże nie obejmują ochroną innych kategorii, takich jak osoby LGBT+, mimo że są one jednymi z najczęstszych ofiar przestępstw z nienawiści w Polsce.
Ponadto, polskie prawo nie typizuje tzw. „hate crimes” jako odrębnej kategorii przestępstw. W praktyce oznacza to, że motywacja sprawcy wynikająca z uprzedzeń (np. homofobicznych) nie jest traktowana jako okoliczność obciążająca, a organy ścigania i sądy nie mają obowiązku jej ustalania. Co więcej, brakuje systemowego obowiązku gromadzenia danych statystycznych na temat przestępstw z nienawiści wobec grup niewymienionych wprost w przepisach – co uniemożliwia skuteczną diagnozę skali zjawiska i planowanie działań prewencyjnych.
Taka sytuacja prowadzi do realnej bierności wymiaru sprawiedliwości w sprawach, które w innych państwach byłyby ścigane z urzędu jako przestępstwa z nienawiści. Osoby pokrzywdzone często są pozostawione same sobie – bez realnego wsparcia ze strony prokuratury, bez dostępu do przepisów chroniących ich tożsamość i godność, a często także z wtórną wiktymizacją w trakcie postępowania.
Problem ten był wielokrotnie wskazywany przez organizacje międzynarodowe, m.in. Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, Agencję Praw Podstawowych UE (FRA) czy OBWE. Polska była również wielokrotnie wzywana do poszerzenia katalogu chronionych grup i wprowadzenia odpowiednich zapisów uznających motywację uprzedzeniową za okoliczność obciążającą.
Dla porównania, w wielu państwach Unii Europejskiej obowiązują znacznie szersze regulacje. Przykładowo:
- W Niemczech § 46 niemieckiego kodeksu karnego przewiduje, że motywacja sprawcy wynikająca z rasizmu, ksenofobii lub innych form nienawiści musi być uwzględniona przy wymiarze kary.
- W Szwecji obowiązują specjalne przepisy o „hatbrott” – przestępstwach z nienawiści, które obejmują także przestępstwa przeciwko osobom LGBT+ i są automatycznie traktowane jako surowsze formy danego czynu.
Na tym tle Polska pozostaje wyraźnie w tyle – zarówno pod względem legislacyjnym, jak i praktyki stosowania prawa. Luki te nie tylko narażają państwo na odpowiedzialność międzynarodową, ale przede wszystkim pozostawiają setki tysięcy obywateli bez należnej im ochrony prawnej.
Nowelizacja kodeksu karnego – szansa na dostosowanie?
W odpowiedzi na rosnącą krytykę ze strony organizacji międzynarodowych, środowisk prawniczych i obywatelskich, w 2024 roku Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu karnego, która – przynajmniej częściowo – miała wypełnić lukę w ochronie przed przestępstwami z nienawiści. Projekt ustawy przewidywał m.in.:
- rozszerzenie katalogu chronionych grup o osoby atakowane z powodu orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, wieku, niepełnosprawności oraz bezwyznaniowości,
- uznanie motywu uprzedzeniowego za okoliczność obciążającą przy wymierzaniu kary (np. gdy przestępstwo popełniono ze względu na przynależność ofiary do określonej grupy społecznej),
- zobowiązanie organów ścigania do wszczynania postępowań z urzędu w przypadku przestępstw z nienawiści,
- oraz umożliwienie sądom orzekania środków wychowawczych i edukacyjnych wobec sprawców takich przestępstw.
Nowelizacja była szeroko popierana przez organizacje społeczne, środowiska akademickie i część sędziów. Wielu ekspertów oceniało ją jako pierwszy realny krok w stronę dostosowania polskiego prawa do standardów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i unijnych dyrektyw antydyskryminacyjnych.
Jednak wkrótce po jej uchwaleniu, prezydent – zamiast podpisać ustawę – zdecydował o skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie tzw. kontroli prewencyjnej. W uzasadnieniu wskazano m.in. na rzekomą niejasność niektórych pojęć (np. „tożsamość płciowa” czy „bezwyznaniowość”) oraz potencjalne zagrożenie dla wolności słowa wynikające z penalizacji tzw. „mowy nienawiści”.
Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym została formalnie wyznaczona, lecz… została natychmiast bezterminowo zawieszona, bez podania terminu wznowienia i bez publikacji pełnego uzasadnienia decyzji. W praktyce oznacza to zamrożenie całego procesu legislacyjnego – nowelizacja nie może wejść w życie, dopóki Trybunał nie wyda rozstrzygnięcia, a jednocześnie nie ma żadnych gwarancji, że sprawa kiedykolwiek zostanie wznowiona.
Tego rodzaju zawieszenie – choć legalnie możliwe – budzi poważne wątpliwości natury ustrojowej i politycznej. W ocenie wielu komentatorów mamy do czynienia z celowym blokowaniem zmian prawnych poprzez instrumentalne wykorzystanie instytucji konstytucyjnych. Co więcej, w świetle postępującego kryzysu legitymacji Trybunału Konstytucyjnego (związanego m.in. z jego upolitycznieniem i brakiem wykonania wyroków ETPC w sprawach dotyczących niezawisłości sędziów), trudno uznać takie zawieszenie za działanie neutralne i apolityczne.
W efekcie – mimo formalnego procesu legislacyjnego i politycznego konsensusu co do konieczności zmian – Polska wciąż pozostaje bez skutecznych przepisów chroniących przed przestępstwami z nienawiści wobec wielu grup społecznych. Nowelizacja, która mogła realnie zmienić ten stan rzeczy, została zablokowana na etapie, który z założenia miał służyć kontroli konstytucyjności, a nie politycznemu przeciąganiu terminów.
Trybunał Konstytucyjny i zawieszenie sprawy – impas konstytucyjny
Decyzja Prezydenta RP o skierowaniu nowelizacji Kodeksu karnego do Trybunału Konstytucyjnego uruchomiła tzw. kontrolę prewencyjną, która zgodnie z art. 122 ust. 3 Konstytucji RP ma na celu zbadanie, czy uchwalona ustawa jest zgodna z ustawą zasadniczą. Co istotne – do momentu wydania wyroku przez Trybunał, ustawa nie może zostać podpisana ani wejść w życie.
W przypadku nowelizacji przepisów dotyczących przestępstw z nienawiści, rozprawa – mimo formalnego wyznaczenia – została natychmiast bezterminowo zawieszona. Nie wskazano przy tym żadnej przesłanki proceduralnej ani harmonogramu dalszego procedowania. Oznacza to w praktyce zamrożenie procesu legislacyjnego na czas nieokreślony i pozbawienie Sejmu, rządu oraz obywateli wpływu na dalszy los ustawy.
Taka praktyka – choć technicznie możliwa – budzi poważne zastrzeżenia konstytucyjne i ustrojowe. Trybunał Konstytucyjny został powołany jako strażnik Konstytucji, nie zaś jako narzędzie blokowania niechcianych przez większość polityczną reform. Tymczasem od kilku lat obserwujemy narastające wątpliwości co do jego niezależności – zarówno w ocenie krajowych środowisk prawniczych, jak i międzynarodowych instytucji, w tym Komitetu Ministrów Rady Europy i Komisji Weneckiej.
W związku z zawieszeniem rozprawy pojawiają się zarzuty o nadużycie instytucji kontroli prewencyjnej w celu czysto politycznym, tj. uniemożliwienia wejścia w życie ustawy bez konieczności jej formalnego odrzucenia lub zawetowania. Co więcej, Trybunał nie wskazał żadnych przyczyn prawnych, które uzasadniałyby taką decyzję – co narusza podstawowe zasady przejrzystości działania instytucji publicznych i zaufania obywateli do państwa prawa.
Tego rodzaju „impas konstytucyjny” ma bardzo realne konsekwencje:
- blokuje wejście w życie przepisów, które miały zapełnić istniejącą lukę prawną i zapewnić ochronę przed przestępstwami z nienawiści, zgodnie ze standardami międzynarodowymi,
- osłabia legitymację Trybunału jako organu kontroli konstytucyjności, pogłębiając jego kryzys w oczach opinii publicznej i organów europejskich,
- oraz potwierdza zarzuty ETPC o systemowej bierności państwa polskiego wobec zjawiska przemocy motywowanej uprzedzeniami.
Co więcej, zawieszenie postępowania przed Trybunałem bez podania konkretnego terminu ani powodu może samo w sobie naruszać standardy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – jako działanie paraliżujące mechanizmy ochrony prawnej i utrwalające stan niezgodny z Konwencją.
W praktyce więc, instytucja mająca strzec porządku konstytucyjnego przyczynia się do przedłużania stanu naruszenia praw człowieka, utrwalając brak ochrony ofiar przestępstw z nienawiści i zwiększając ryzyko kolejnych wyroków ETPC przeciwko Polsce.
Konsekwencje międzynarodowe i wewnętrzne
Brak zgodności polskich przepisów z Europejską Konwencją Praw Człowieka oraz zablokowanie nowelizacji, która miała tę sytuację poprawić, wywołuje poważne konsekwencje zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w sferze wewnętrznej.
Odpowiedzialność międzynarodowa i ryzyko kolejnych wyroków ETPC
Europejski Trybunał Praw Człowieka już kilkakrotnie stwierdził naruszenia Konwencji przez Polskę w sprawach dotyczących dyskryminacji i bierności wobec mowy nienawiści. Jeśli sytuacja się nie zmieni, kolejne skargi do Strasburga są nie tylko prawdopodobne, ale niemal pewne – zwłaszcza że brak zmian ustawowych utrwala systemową nieskuteczność państwa w ochronie praw mniejszości.
Polska może zostać zobowiązana do wypłacania odszkodowań i – co ważniejsze – do przyjęcia tzw. środków ogólnych, czyli zmian legislacyjnych. Gdy te nie są wdrażane, Komitet Ministrów Rady Europy może wszcząć procedury nadzorcze, a nawet skierować sprawę z powrotem do Trybunału (tzw. procedura art. 46 ust. 4 EKPC).
Pogorszenie wizerunku Polski w Unii Europejskiej i na forum Rady Europy
Zaniedbania w zakresie ochrony praw człowieka – zwłaszcza wobec osób LGBT+, mniejszości etnicznych czy osób z niepełnosprawnościami – pogłębiają izolację Polski w strukturach europejskich. W ostatnich latach Polska była wymieniana w raportach Komisji Europejskiej jako kraj, w którym istnieje poważne ryzyko naruszenia wartości zapisanych w art. 2 Traktatu o UE.
Zaniechania legislacyjne w obszarze przeciwdziałania przestępstwom z nienawiści mogą być wykorzystywane jako argument we wspólnych działaniach na rzecz ograniczenia środków unijnych (np. w ramach mechanizmu warunkowości) lub jako powód do kontynuowania procedury z art. 7 TUE.
Osłabienie pozycji ofiar i utrwalenie bezkarności sprawców
Na poziomie wewnętrznym najdotkliwsze skutki odczuwają ofiary – osoby narażone na przemoc słowną i fizyczną z powodu swojej orientacji, wyznania, koloru skóry czy tożsamości płciowej. Brak jasnych podstaw prawnych skutkuje:
- odmową wszczęcia postępowań przez prokuraturę,
- umarzaniem spraw z braku „znamion przestępstwa”,
- brakiem statystyk i działań prewencyjnych,
- i wreszcie – poczuciem bezkarności po stronie sprawców.
W praktyce oznacza to, że wielu pokrzywdzonych rezygnuje z dochodzenia sprawiedliwości, bo nie wierzy w skuteczność instytucji państwowych. Z kolei ci, którzy się na to decydują, narażeni są często na wtórną wiktymizację i brak należytego wsparcia.
Zamrożenie reform i utrata zaufania do instytucji
Zawieszenie reformy przez Trybunał Konstytucyjny i brak jasnej perspektywy jej wznowienia prowadzi do dezintegracji systemu ochrony praw człowieka w Polsce. Obywatele widzą, że nawet uchwalone przez demokratycznie wybrany parlament ustawy mogą zostać „zamrożone” bez merytorycznej decyzji, co podważa zaufanie do instytucji państwa prawa.
W dłuższej perspektywie może to prowadzić do pogłębiania się społecznej polaryzacji, radykalizacji postaw i dalszego rozwoju atmosfery przyzwolenia na mowę nienawiści i przemoc motywowaną uprzedzeniami.
Sprawa przepisów dotyczących mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści to nie tylko kwestia techniczna czy polityczna – to sprawdzian, czy państwo polskie traktuje prawa człowieka jako rzeczywiste zobowiązanie, a nie jedynie deklarację na papierze. Europejski Trybunał Praw Człowieka jednoznacznie wskazuje, że obecne regulacje są niewystarczające i nieskuteczne. Sejm podjął próbę ich poprawy, jednak zmiany zostały zablokowane – nie w otwartej debacie, lecz przez bezterminowe zawieszenie w Trybunale Konstytucyjnym, bez wyroku, bez terminu, bez odpowiedzialności.
W tym impasie najbardziej tracą zwykli ludzie – ofiary przemocy, znieważania, wykluczenia. Brak jasnych i skutecznych przepisów daje przyzwolenie na nienawiść, osłabia zaufanie do instytucji państwa, a w dłuższej perspektywie dewastuje fundamenty wspólnoty opartej na równości i godności.
Nie da się skutecznie przeciwdziałać mowie nienawiści bez zdecydowanych ram prawnych i woli politycznej. W obliczu wyzwań, jakie stoją przed demokratycznymi społeczeństwami, Polska nie może pozwolić sobie na dalszą bezczynność. Ochrona mniejszości, walka z przemocą motywowaną uprzedzeniami i zapewnienie każdemu obywatelowi równego traktowania to nie są sprawy światopoglądowe. To podstawowe zobowiązania państwa prawa.
Jeśli doświadczyłeś przemocy słownej, gróźb, znieważenia lub innej formy dyskryminacji ze względu na swoją orientację, tożsamość płciową, wyznanie czy przynależność do mniejszości – nie jesteś sam. Kancelaria Adwokaci Warszawa oferuje profesjonalne wsparcie prawne w sprawach dotyczących mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści. Pomożemy Ci ocenić sytuację, przygotować zawiadomienie o przestępstwie, a w razie potrzeby – poprowadzimy Twoją sprawę przed sądem. Skontaktuj się z nami, aby omówić możliwości działania – dyskrecja i zaangażowanie są dla nas oczywistością.
Autor: Bruno Antoni Ewertyński
Korekta: ChatGPT
Grafkia: ChatGPT