Transformacja energetyczna, której celem jest zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii (OZE) w krajowym miksie energetycznym, wymaga nie tylko inwestycji technologicznych, lecz także dostosowania otoczenia prawnego. W centrum tej debaty znajduje się m.in. rozwój energetyki wiatrowej, która – z uwagi na swój charakter przestrzenny – rodzi liczne napięcia między interesem publicznym a potrzebami inwestorów, między ochroną środowiska a bezpieczeństwem infrastruktury krytycznej.
Ostatnie senackie poprawki do nowelizowanej ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych rzucają nowe światło na podejście ustawodawcy do tej problematyki. Proponowane zmiany rezygnują z wprowadzania sztywnych zakazów i minimalnych odległości – zarówno w odniesieniu do przestrzeni lotnictwa wojskowego, jak i infrastruktury drogowej oraz obszarów Natura 2000. Argument? Tego typu regulacje byłyby nadmiarowe, ponieważ wszystkie wymienione aspekty i tak podlegają analizie i ocenie w toku standardowych procedur planistyczno-administracyjnych, takich jak decyzje środowiskowe czy uzgodnienia branżowe.
Pojawia się zatem pytanie: czy odejście od precyzyjnych norm ustawowych oznacza deregulację i większe ryzyko dla bezpieczeństwa publicznego i środowiska, czy przeciwnie – jest wyrazem dojrzałego zaufania do istniejących mechanizmów oceny inwestycji? Niniejszy artykuł analizuje te zmiany z punktu widzenia prawa administracyjnego, ochrony środowiska i bezpieczeństwa narodowego, wskazując ich potencjalne skutki dla inwestorów, administracji publicznej i społeczeństwa.

Brak sztywnego zakazu budowy wiatraków w przestrzeni lotnictwa wojskowego
Jednym z najczęściej podnoszonych zastrzeżeń wobec lokalizacji farm wiatrowych jest ich potencjalny wpływ na bezpieczeństwo lotnicze – zarówno cywilne, jak i wojskowe. Elektrownie wiatrowe, ze względu na swoją wysokość i oddziaływanie na pola elektromagnetyczne, mogą wpływać na działanie radarów, systemów łączności i nawigacji, a także fizycznie stanowić przeszkody w przestrzeni powietrznej. Pomimo tego, senackie poprawki do ustawy nie wprowadzają sztywnego zakazu sytuowania farm wiatrowych w przestrzeni wykorzystywanej przez lotnictwo wojskowe.
Stan prawny i praktyka administracyjna
Aktualne przepisy nie przewidują jednej ustawy zakazującej inwestowania w pobliżu infrastruktury wojskowej. Ochrona przestrzeni powietrznej i obiektów wojskowych realizowana jest przede wszystkim przez:
- Prawo lotnicze, które przewiduje obowiązek uzyskania zgody Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego na budowę przeszkód lotniczych.
- Przepisy wojskowe i obronne, które dają Ministrowi Obrony Narodowej możliwość zgłaszania zastrzeżeń wobec inwestycji kolidujących z funkcjonowaniem jednostek wojskowych, lotnisk czy systemów obrony.
- Postępowania administracyjne – inwestycje wiatrowe wymagają m.in. decyzji środowiskowej oraz uzgodnień z szeregiem instytucji, w tym często z MON, jeżeli planowana lokalizacja znajduje się w rejonie infrastruktury wojskowej lub przestrzeni zastrzeżonej.
W praktyce więc, nawet bez sztywnego ustawowego zakazu, inwestorzy są zobowiązani do uzgodnień i wykazania, że inwestycja nie zakłóci interesu obronności państwa.
Równowaga między bezpieczeństwem a rozwojem OZE
Rezygnacja z jednoznacznych zakazów może wydawać się kontrowersyjna, jednak ustawodawca opiera się na założeniu, że:
- każda lokalizacja musi być oceniona indywidualnie,
- zakazy o charakterze generalnym mogą zablokować rozwój OZE w rejonach, gdzie inwestycja w rzeczywistości nie narusza interesu obronnego,
- obowiązujące procedury (w tym udział organów wojskowych) są wystarczające do ochrony bezpieczeństwa państwa.
Warto podkreślić, że nawet w przypadku braku formalnego „zakazu”, brak zgody MON może skutecznie zablokować inwestycję – co oznacza, że realna ochrona interesów obronnych zostaje zachowana, choć przy użyciu instrumentów proceduralnych, a nie automatycznych zakazów.
Potencjalne ryzyka i znaczenie transparentności
Z perspektywy prawnej najistotniejsze jest, aby:
- procedury uzgadniania były transparentne i oparte na jasnych kryteriach,
- inwestorzy mieli możliwość wcześniejszej weryfikacji ryzyk (np. poprzez dostęp do map przeszkód lotniczych czy stref zastrzeżonych),
- administracja wojskowa nie wykorzystywała swojej pozycji do arbitralnego blokowania inwestycji, co mogłoby prowadzić do sporów sądowych i roszczeń odszkodowawczych.
Brak ustawowej odległości od dróg publicznych
Jednym z aspektów, który ostatecznie nie został uwzględniony w nowelizacji ustawy o elektrowniach wiatrowych, jest określenie minimalnej odległości turbin wiatrowych od dróg publicznych. Wbrew postulatom niektórych środowisk, ustawodawca nie wprowadził takiego wymogu – uznając, że regulacja ta byłaby zbędna, ponieważ kwestie te są i tak uwzględniane na etapie planowania i uzgadniania inwestycji.
Dotychczasowe podejście do lokalizacji przy drogach
W polskim porządku prawnym nie istnieje ogólny przepis określający minimalną odległość obiektów budowlanych – w tym elektrowni wiatrowych – od dróg publicznych. Tego rodzaju kwestie są zwykle rozstrzygane:
- w ramach miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (MPZP), które mogą przewidywać konkretne parametry lokalizacji obiektów względem istniejącej lub planowanej infrastruktury drogowej,
- na etapie wydawania decyzji o warunkach zabudowy, gdzie analizuje się zgodność inwestycji z sąsiednią zabudową oraz z infrastrukturą techniczną,
- w procedurze uzyskiwania pozwolenia na budowę, gdzie zgodność z przepisami technicznymi i bezpieczeństwa ruchu drogowego jest ponownie oceniana.
W praktyce więc – choć brak jest ogólnego zakazu – bliska lokalizacja turbiny wiatrowej przy drodze publicznej musiałaby zostać uzasadniona i uzgodniona z właściwym zarządcą drogi.
Obowiązujące normy techniczne i przepisy szczególne
Należy pamiętać, że inwestycje w pobliżu dróg podlegają także szeregowi norm wynikających z przepisów techniczno-budowlanych, w szczególności:
- Rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie – zawiera ono wymogi dotyczące zachowania odpowiednich odległości od granic działki, sąsiednich obiektów i dróg,
- Ustawy o drogach publicznych – określa zasady lokalizowania obiektów w pasie drogowym oraz w jego sąsiedztwie; każda taka lokalizacja wymaga zgody zarządcy drogi (np. GDDKiA),
- W przypadku dróg krajowych i wojewódzkich – mogą być wymagane także dodatkowe opinie dotyczące wpływu inwestycji na bezpieczeństwo ruchu.
Argumenty za elastycznym podejściem
Ustawodawca rezygnuje z sztywnego ograniczenia, uzasadniając to dążeniem do uniknięcia nadregulacji. Każda droga, każda działka i każda turbina to inne warunki terenowe, wiatrowe i infrastrukturalne – dlatego sztywne odległości mogłyby hamować inwestycje bez uzasadnionych przyczyn technicznych lub prawnych.
Wskazuje się też, że realne bezpieczeństwo inwestycji i użytkowników dróg jest chronione dzięki:
- obowiązkowi uzyskania pozytywnych opinii organów administracji drogowej,
- wymaganiom technicznym dotyczącym bezpieczeństwa budowli i ochrony przed upadkiem łopat lub odłamków w razie awarii,
- możliwości odmowy zatwierdzenia projektu lub pozwolenia na budowę, jeśli inwestycja narusza interes publiczny lub zagraża bezpieczeństwu.
Brak odległości od obszarów Natura 2000
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w kontekście lokalizacji elektrowni wiatrowych jest ich potencjalny wpływ na przyrodę – zwłaszcza na chronione siedliska i gatunki. Mimo tego, senackie poprawki do ustawy o elektrowniach wiatrowych nie przewidują wprowadzenia sztywnej, minimalnej odległości od obszarów Natura 2000. Zamiast tego ustawodawca zakłada, że ochrona przyrody jest i tak należycie zabezpieczona w ramach obowiązujących przepisów środowiskowych.
Obszary Natura 2000 – podstawa prawna i znaczenie
Obszary Natura 2000 są tworzone w oparciu o unijne dyrektywy przyrodnicze:
- Dyrektywę siedliskową (92/43/EWG),
- Dyrektywę ptasią (2009/147/WE).
W Polsce ich funkcjonowanie reguluje głównie ustawa o ochronie przyrody, która zobowiązuje inwestorów i organy do ochrony celów i przedmiotu ochrony na tych terenach. Oznacza to, że każda planowana inwestycja, która może znacząco oddziaływać na obszar Natura 2000, musi zostać poddana ocenie oddziaływania na środowisko (OOŚ), a jej realizacja może być zakazana, jeśli zagraża tym celom.
Mechanizmy ochrony przy braku sztywnej odległości
Ustawodawca zakłada, że ochrona obszarów Natura 2000 jest skutecznie realizowana za pomocą:
- procedury screeningu OOŚ (czy inwestycja może potencjalnie oddziaływać na środowisko),
- pełnej oceny oddziaływania na obszary Natura 2000 – wraz z obowiązkiem przedstawienia raportu przyrodniczego i alternatyw lokalizacyjnych,
- udziału Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) jako organów opiniujących i uzgadniających inwestycje.
W przypadku negatywnego oddziaływania na obszar Natura 2000, inwestycja może zostać:
- zakazana,
- dopuszczona jedynie wyjątkowo – przy spełnieniu rygorystycznych warunków (brak alternatyw, nadrzędny interes publiczny, kompensacja przyrodnicza).
Dlaczego brak odległości nie oznacza braku ochrony?
Wprowadzenie sztywnej odległości, np. 500 m czy 1 km od obszaru Natura 2000, miałoby charakter uproszczony i mógłby prowadzić zarówno do:
- nadmiernej ochrony (blokowanie inwestycji, które w rzeczywistości nie wpływają negatywnie na chronione siedliska),
- jak i pozornej ochrony (jeśli inwestycje spełniają minimalny dystans, ale mimo to oddziałują znacząco np. hałasem, cieniowaniem lub kolizją z ptakami).
Elastyczne podejście oparte na ocenie konkretnych warunków przyrodniczych pozwala na precyzyjniejszą ochronę – wymaga jednak wysokiej jakości raportów środowiskowych, rzetelnych konsultacji i aktywnej roli RDOŚ.
Ryzyka i potrzeba nadzoru
Brak minimalnych odległości rodzi również pewne obawy:
- o potencjalne zaniżanie jakości dokumentacji OOŚ przez inwestorów,
- o naciski lokalne w gminach zainteresowanych podatkami z wiatraków,
- o niewystarczające zasoby kadrowe RDOŚ do rzetelnej oceny przyrodniczej.
Dlatego ważne jest, by towarzyszące mechanizmy kontrolne i odwoławcze (w tym udział organizacji ekologicznych i społecznych) były faktycznie skuteczne.
Uzasadnienie braku sztywnych ograniczeń: ochrona przed nadregulacją
W uzasadnieniach senackich poprawek i w stanowisku sejmowych komisji podkreślono, że wprowadzenie sztywnych zakazów i minimalnych odległości – od przestrzeni lotnictwa wojskowego, dróg publicznych czy obszarów Natura 2000 – byłoby „nadregulacją”, czyli regulacją zbędną, powielającą lub szkodliwie upraszczającą już istniejące przepisy. To pojęcie, choć nieposiadające precyzyjnej definicji ustawowej, jest dobrze znane w doktrynie prawa oraz debacie publicznej, szczególnie w kontekście jakości stanowienia prawa.
Czym jest nadregulacja?
W ujęciu prawnym i legislacyjnym nadregulacja to sytuacja, w której:
- nowe przepisy powielają już istniejące obowiązki, wprowadzając zbędną redundancję,
- ustawodawca wprowadza ograniczenia nieproporcjonalne do zakładanego celu publicznego,
- regulacja ogranicza elastyczność organów administracji lub uczestników obrotu bez realnej potrzeby,
- przepisy stają się niewykonalne w praktyce lub prowadzą do niezamierzonych skutków ubocznych (np. zahamowanie inwestycji).
W tym kontekście ustawodawca uznał, że sztywne normy odległościowe są zbędne, ponieważ:
- istniejące procedury administracyjne i środowiskowe już teraz wymuszają indywidualną ocenę każdego przypadku,
- kluczowe organy – MON, RDOŚ, zarządcy dróg – posiadają uprawnienia do blokowania lub modyfikowania inwestycji, jeśli zagrażają one interesowi publicznemu,
- sztywna regulacja mogłaby zablokować inwestycje bez realnego uzasadnienia merytorycznego, np. w miejscach, gdzie turbina wiatrowa nie miałaby negatywnego wpływu.
Proporcjonalność jako konstytucyjny standard stanowienia prawa
Rezygnacja ze sztywnych ograniczeń znajduje również oparcie w zasadzie proporcjonalności, wynikającej z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. W świetle tej zasady, ograniczenia wolności (w tym wolności działalności gospodarczej) muszą być:
- konieczne dla ochrony interesu publicznego,
- odpowiednie (przydatne) do osiągnięcia celu,
- proporcjonalne w ścisłym znaczeniu, czyli nie mogą prowadzić do nadmiernego obciążenia jednostki w stosunku do chronionego dobra.
Sztywne zakazy, które nie uwzględniają lokalnych uwarunkowań, mogłyby naruszać tę zasadę, prowadząc do niekonstytucyjnego ograniczenia swobody inwestycyjnej i prawa własności.
Racjonalność i elastyczność jako alternatywa dla automatyzmu
Senackie poprawki promują model „regulacji warunkowej” zamiast „regulacji automatycznej”. Oznacza to, że:
- nie ma generalnego zakazu, ale każda inwestycja musi przejść przez analizę środowiskową, przestrzenną i techniczną,
- decyzje podejmowane są indywidualnie, przy udziale właściwych organów i stron postępowania,
- większa odpowiedzialność spoczywa na administracji oraz inwestorach, którzy muszą wykazać, że dana inwestycja spełnia wszystkie wymagania publicznoprawne.
To podejście pozwala na bardziej racjonalne zarządzanie przestrzenią i ryzykiem, ale wymaga też sprawnego i rzetelnego systemu administracyjnego – bez niego może prowadzić do uznaniowości i konfliktów.
Możliwe skutki prawne i praktyczne proponowanych zmian
Senackie poprawki do ustawy o elektrowniach wiatrowych – odrzucające sztywne zakazy i odległości – mogą przynieść istotne konsekwencje dla trzech głównych grup interesariuszy: inwestorów, administracji publicznej oraz społeczeństwa. Poniżej przedstawiono analizę tych skutków z punktu widzenia praktyki stosowania prawa i funkcjonowania systemu ochrony interesu publicznego.
Dla inwestorów: większa elastyczność, ale też większa niepewność
Brak sztywnych odległości oznacza potencjalnie więcej możliwych lokalizacji inwestycji, co jest szczególnie istotne w gminach o ograniczonej powierzchni lub rozdrobnionej zabudowie. Może to prowadzić do:
- szybszego uruchamiania projektów tam, gdzie nie ma rzeczywistych zagrożeń środowiskowych czy infrastrukturalnych,
- łatwiejszego uzyskiwania zgód lokalnych, jeśli społeczność nie wnosi zastrzeżeń.
Jednak równocześnie rośnie ryzyko nieprzewidywalności decyzji administracyjnych – ponieważ brak jednoznacznych kryteriów może prowadzić do:
- arbitralnych odmów,
- przedłużających się postępowań administracyjnych i sądowych,
- trudności w uzyskaniu finansowania (banki wymagają pewności co do zgodności inwestycji z prawem).
Z perspektywy inwestora sytuacja wymaga więc bardziej starannego przygotowania dokumentacji (zwłaszcza środowiskowej i planistycznej) oraz zaangażowania doświadczonych doradców prawnych i technicznych.
Dla administracji: większy ciężar decyzyjny i ocenny
Brak sztywnych kryteriów powoduje, że ciężar oceny ryzyk i zgodności inwestycji z interesem publicznym spada na organy administracji – takie jak RDOŚ, MON, urzędy gmin czy ULC. Organy te muszą:
- każdorazowo analizować wpływ planowanej inwestycji na otoczenie,
- prowadzić konsultacje społeczne,
- uzasadniać swoje rozstrzygnięcia w oparciu o stan faktyczny, a nie o „prosty przepis”.
To podejście zwiększa transparentność i racjonalność procesu decyzyjnego – ale wymaga też zasobów kadrowych, kompetencji i czasu, których wielu organom obecnie brakuje. Grozi to:
- opóźnieniami w procedurach,
- nierównym stosowaniem przepisów w różnych regionach,
- trudnościami w kontroli jakości wydawanych decyzji.
Dla społeczeństwa: mniej jasnych kryteriów, większe znaczenie partycypacji
Z punktu widzenia mieszkańców i organizacji społecznych, brak sztywnych ograniczeń zmniejsza czytelność prawa. Trudniej będzie:
- szybko zidentyfikować, czy dana inwestycja jest „legalna”,
- powoływać się na twarde przepisy odległościowe w sprzeciwach,
- skutecznie reagować bez wsparcia ekspertów lub organizacji pozarządowych.
Z drugiej strony, ustawa nadal gwarantuje udział społeczeństwa na etapie postępowań środowiskowych i planistycznych – co oznacza, że aktywny udział obywateli może realnie wpływać na kształt inwestycji. Rola konsultacji społecznych i organizacji strażniczych (watchdogów) zyskuje więc na znaczeniu.
Senackie poprawki do ustawy o elektrowniach wiatrowych, które rezygnują z wprowadzania sztywnych zakazów i minimalnych odległości od strategicznych obszarów – takich jak przestrzeń lotnictwa wojskowego, drogi publiczne czy tereny Natura 2000 – są wyrazem dążenia do większej elastyczności i indywidualizacji decyzji inwestycyjnych. Ustawodawca zakłada, że istniejące procedury administracyjne (uzgodnienia, decyzje środowiskowe, planowanie przestrzenne) są wystarczające do ochrony interesu publicznego, a dodatkowe zakazy mogłyby prowadzić do nadregulacji i blokowania potrzebnych inwestycji.
To podejście ma wiele zalet – w tym zwiększenie potencjału inwestycyjnego kraju i ułatwienie rozwoju OZE – ale niesie ze sobą również realne ryzyka: większą niepewność prawną, większy ciężar decyzyjny dla administracji oraz utrudniony dostęp obywateli do jasnych, przewidywalnych kryteriów kontroli inwestycji.
Wnioski:
Elastyczność zamiast automatyzmu – rezygnacja z sztywnych reguł pozwala na dostosowanie decyzji do konkretnych uwarunkowań lokalnych i technologicznych, co jest zgodne z zasadą racjonalnego stanowienia prawa.
Realna kontrola zależy od jakości instytucji – skuteczność nowego modelu będzie w praktyce zależeć od:
- kompetencji organów administracji (RDOŚ, MON, ULC, samorządów),
- jakości dokumentacji środowiskowej i planistycznej,
- efektywności mechanizmów nadzoru i udziału społecznego.
Brak sztywnych przepisów to nie brak odpowiedzialności – inwestorzy muszą być przygotowani na dokładne analizy, a organy administracyjne na uzasadnianie decyzji w oparciu o konkretne fakty i ekspertyzy.
Rekomendacje:
- Dla ustawodawcy: warto rozważyć uzupełnienie ustawy o wytyczne techniczne lub katalog dobrych praktyk (np. minimalne odległości orientacyjne), które zwiększyłyby przewidywalność procesu bez wprowadzania twardych zakazów.
- Dla administracji: konieczne jest zapewnienie odpowiednich zasobów ludzkich i organizacyjnych, zwłaszcza w regionalnych dyrekcjach ochrony środowiska i jednostkach MON uczestniczących w uzgadnianiu inwestycji.
- Dla inwestorów: zaleca się wczesne przeprowadzanie analiz przyrodniczych, kontakt z organami opiniującymi oraz pełną transparentność dokumentacji – to może ograniczyć ryzyko blokady projektu.
- Dla organizacji społecznych i mieszkańców: w nowym modelu kluczowe będzie aktywne uczestnictwo w konsultacjach publicznych oraz monitorowanie procesu inwestycyjnego – w tym wnoszenie uwag i odwołań na wczesnym etapie.
Jeśli planują Państwo inwestycję w elektrownię wiatrową lub rozważają Państwo udział w postępowaniu dotyczącym lokalizacji takiej inwestycji – zachęcamy do kontaktu z kancelarią Adwokaci Warszawa. Pomożemy ocenić ryzyka prawne, przygotować dokumentację środowiskową i planistyczną, a także zadbamy o skuteczne reprezentowanie interesów przed organami administracyjnymi i sądami. Nasze doświadczenie w sprawach z pogranicza prawa administracyjnego, ochrony środowiska i inwestycji infrastrukturalnych pozwala skutecznie wspierać zarówno inwestorów, jak i społeczności lokalne.
Autor: Bruno Antoni Ewertyński
Korekta: ChatGPT
Grafkia: ChatGPT